Pamiętasz reklamę niemieckiego biura podróży z hasłem „Jedź do Polski, twój samochód już tam jest”. Chwyt poniżej pasa – na pewno. Ale czas na mały rewanż. „Jedź do Niemiec, twój pies już tam czeka”. Jak podaje „Frankfurter Rundschau” nasz zachodni sąsiad ma nie lada problem z zoofilią.
Wygląda na to, że precyzyjni Niemcy sami nawarzyli piwa, które większości z nas staje w przełyku. Do roku 1969 zoofilia była w ich prawie zakazana. Ale wraz z nowelizacją ustawy o ochronie praw zwierząt za przestępstwo uznano wyłącznie rozpowszechnianie zwierzęcej pornografii. I tak w niemieckim prawie powstała luka, którą szybko wykorzystali dewianci. Teraz z roku na rok zwiększa się liczba nadużyć i przemocy na tle seksualnym. Zgodnie z niemieckim serwisem „The Lokal” w Niemczech powstaje coraz więcej domów publicznych, w których zamiast prostytutek usługi świadczą zwierzęta. Jak podkreśla aktywistka Madeleine Martin „ten anormalny trend jest postrzegany jako wybór stylu życia i staje się społecznie akceptowalny.” W tej chwili działacze ruchu obrony praw zwierząt starają się o zmianę ustawy i powrót do regulacji sprzed 1969 roku. Rząd od roku przygotowuje nową ustawę, tymczasem liczba kontaktów zoofilskich wzrasta w zawrotnym tempie.
O nowym, „modnym stylu życia” poinformowała niedawno wspomniana pani Martin na łamach „Frankfurter Rundschau”. Przywołała przypadek rolnika z regionu Gross-Gerau w południowo- zachodnich Niemczech, któremu udowodniono wykorzystywanie seksualne… stada owiec.
Martin twierdzi, że w całym kraju tworzy się coś w rodzaju „domów publicznych”, do których mogą przybywać zoofile. Ubolewa, że władza bagatelizuje tą sprawę. Dziennikarka zaapelowała do rządu by kategorycznie zakazał tego typu kontaktów w całym kraju.
W listopadzie ubiegłego roku – w związku z gwałtownym wzrostem liczby przypadków aktów zoofilskich – przedstawiciele rządu zapowiadali uchwalenie ustawy, zakazującej wykorzystywania zwierząt.
Jednak wielbiciele zwierzęcych ciał nie zamierzają się poddawać. Grupa dewiantów protestowała w Berlinie przeciw uchwalonym w zeszłym roku przepisom o ochronie zwierząt, przewidującym karę do 25 tys. euro za jakąkolwiek formę uprawiania seksu ze zwierzętami.
– Czujemy się jak kryminaliści. To wszystko z powodu fanatycznych zwolenników praw zwierząt, którzy myślą, że je krzywdzimy – miał nawet poskarżyć się działacz grupy Zoofile Zaangażowani na rzecz Tolerancji i Oświecenia.
Bezczelność rozmaitych pseudostowarzyszeń staje się przerażająca.
Przyglądnimy się jednak sprawie nieco głębiej. Jeżeli stanowczo nie odrzucamy wszystkich innych niż heteroseksualne kontaktów intymnych, zaczynamy tolerować sodomitów, puszczać oko do ideologii gender, walczyć o prawa osób LBGT, to czemu jako obrzydliwych zboczeńców odrzucamy zoofilów. Przecież to tylko kwestia umowy społecznej, czy tolerujemy jakieś zachowania, czy nie. Władza pochodzi od ludu i można umawiać się na dowolny sposób. Już nawet widzę jak zoofile postulują „Czemu macie do nas pretensje, przecież nie czynimy niczego złego LUDZIOM, nie gwałcimy ich, nie poniżamy. Po prostu uprawiamy seks ze zwierzętami, o co wam ludzie chodzi?”
Dlatego tak ważny jest powrót praw ludzkich do prawdziwych źródeł prawa, do Prawa Bożego.
źródła:
http://www.sadistic.pl/niemcy-maja-problem-z-zoofilami-vt146584.htm
http://www.pch24.pl/w-niemczech-szerzy-sie-zoofilia-,16129,i.html
http://niezalezna.pl/40426-niemcy-zoofile-chca-praw