Przedstawiamy list gen. bryg. Sławomira Petelickiego, twórcy i dwukrotnego dowódcy GROM-u z okazji XX-lecia powstania jednostki
„GROM powstał z Marzeń, dzięki mądrym ludziom, uporowi i fortelom. Już w szkole średniej wierzyłem, że zostanę komandosem. Chciałem dorównać dziadkowi i ojcu, którzy byli bohaterami wojennymi. Gdy w latach 1973-78 przebywałem w USA jako oficer wywiadu, dowiedziałem się o komandosach amerykańskiej marynarki SEAL i siłach specjalnych armii, tzw. Zielonych Beretach. Ponadto czytałem sporo o brytyjskim Special Air Service. Zaimponowało mi to bardzo. Uznałem, że Polska powinna mieć taką elitarną jednostkę operacji specjalnych. Ale moje pomysły nie spotkały się z zainteresowaniem.
W 1989 roku Premier Tadeusz Mazowiecki postanowił, że Polska udzieli pomocy Żydom wyjeżdżającym z ZSRR do Izraela. Jako osoba zaangażowana w tę operację, noszącą kryptonim MOST, postanowiłem przygotować plan utworzenia GROM-u. Zaprosiłem do współpracy zwolnionych właśnie dowódców policyjnej jednostki antyterrorystycznej majora Stefana Kozłowskiego i kapitana Mariana Sowińskiego oraz niedocenianego w wywiadzie kapitana Wojciecha Wereszczaka. Wiedziałem, że ich niezwykłe umiejętności spowodują, że oficerowie wojska, z którymi rozmawiałem (mając tylko zgodę MON na rozmowy z żołnierzami służby zasadniczej), zgodzą się na przejście do nowotworzonej tajnej jednostki. Nie pomyliłem się. Wszyscy, których wybraliśmy, chcieli w ciemno iść z nami. Potrzebowałem jeszcze mistrza karate Leszka Drewniaka, gdy zareagował z entuzjazmem na moją propozycję, wiedziałem, że musi nam się udać. Tym bardziej, że w MSZ spotkałem niezwykłą dziewczynę Monikę Kupczyk, która pisała na maszynie z szybkością karabinu maszynowego, znała świetnie angielski i stenografię. To cud, że bez pytania o szczegóły zgodziła się przejść z MSZ do Wojska i zająć całą biurokracją powstającego GROM-u. (Aktualnie w stopniu majora zajmuje bardzo ważne stanowisko w Jednostce.)
Przygotowany przez nas projekt przedstawiłem Wojciechowi Brochwiczowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi – bliskim współpracownikom Ministra Krzysztofa Kozłowskiego.
W tym czasie terroryści ostrzelali naszych dyplomatów w Bejrucie. Pojechałem tam. Po powrocie zapytałem Brochwicza i Sienkiewicza, jak im się podoba projekt. Miałem szczęście. Trafiłem na bardzo mądrych ludzi-wizjonerów. Zrozumieli, że GROM bardzo się przyda nowemu rządowi wolnej Polski. Zarekomendowali mój pomysł i mnie Krzysztofowi Kozłowskiemu. Nigdy wcześniej nikt nie okazał mi tyle zaufania w sprawach służbowych, co Krzysztof Kozłowski. TO ON JEST OJCEM CHRZESTNYM GROM-U.
Większość otoczenia starała się przeszkadzać i utrudniać tworzenie jednostki. Gdyby nie fortele i upór, GROM nigdy by nie powstał. Nadwiślańskie Jednostki Wojskowe MSW nie chciały dać nam koszar. Znaleźliśmy miejsce w Akademii Obrony Narodowej. MON nie chciał udostępnić odpowiedniego poligonu – zaoferowali kawałek bagna na bezdrożu, gdzie ćwiczyła artyleria. Dzięki prawnikom – kolegom ze studiów – ustaliłem, że MON nie ma praw do dużego poligonu pomiędzy Wesołą, Rembertowem i Zielonką. Minister Ochrony środowiska i Lasów Państwowych przyznał Jednostce Wojskowej 2305 środek tego poligonu. Gdy Sztab Generalny starał się zablokować przejęcie po rosyjskich koszar, obiecanych nam przez Prezydenta Lecha Wałęsę, Wojciech Brochwicz uzyskał decyzję Pani Premier Hanny Suchockiej, przyznającą bezdomnemu GROM-owi bazę. Dzięki kolejnemu fortelowi zdobyliśmy po rosyjski budynek z 74 mieszkaniami, groziło mi za to zwolnienie z pracy, ale jakoś się udało. Musiałem gdzieś zakwaterować rodziny oficerów, których pościągałem z całej Polski, a MSW przyznało GROM-owi jedno mieszkanie na rok. Jednak bez pomocy Amerykanów i Brytyjczyków GROM nie osiągnąłby światowego poziomu.
Gdy w 1990 roku udało nam się uwolnić oficerów CIA i DIA, uwięzionych w Iraku, Prezydent USA George H. W. Bush podpisał w 1991 roku tajną dyrektywę o pomocy dla GROM-u. Przez trzy lata najlepsi instruktorzy amerykańscy szkolili komandosów GROM w USA i Polsce. W szkoleniu wyróżniała się drużyna Leszka Drewniaka, zwanego Diabłem. Byli to mistrzowie sztuk walki, z których składa się obecne dowództwo GROM i kapitan Majka Palewska, pierwsza kobieta, która pokonała w USA niezwykle ciężki tor przeszkód ze strzelaniem do celu.
Na początku 1994 roku GROM wziął udział w operacji antyterrorystycznej, bardzo ważnej dla Brytyjczyków. Operacja ta jest nadal tajna. Spowodowało to zacieśnienie współpracy z brytyjskimi jednostkami Special Air Service i Special Boat Service. SBS wyszkolił Grupę Wodną GROM, ale w budżecie MSW nie było pieniędzy na drogi sprzęt dla nurków i szybkie łodzie. Minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy Andrzej Kozakiewicz wpadł na pomysł, że ponieważ Grupa Wodna będzie chroniła bardzo ważne dla Polski platformy wiertnicze Petrobaltic, firma ta zakupi odpowiedni sprzęt w zamian za zwolnienie przez Ministerstwo Finansów z części dywidendy.
Prezydent Lech Wałęsa oddał dla Grupy Wodnej GROM część ośrodka prezydenckiego na Helu, a firma Petrobaltic wybudowała nawodne lądowisko dla śmigłowców. Grupa Wodna zasłynęła później na świecie z operacji w Zatoce Perskiej i Porcie Umm-Kasr. (Niestety MON oddał bazę wraz z lądowiskiem Kancelarii Prezydenta.)
W 1995 roku Minister Obrony Narodowej Wojciech Okoński nadał na moją prośbę Jednostce 2305 imię Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej. Pomyślałem, że Jednostka powinien mieć znak Cichociemnych, uzupełniony przez symbol GROM-u, a więc pikującego orła trzymającego w szponach błyskawicę. Odznakę zatwierdził Minister Spraw Wewnętrznych Andrzej Milczanowski.
W 1994 roku Bill Clinton zadzwonił do Prezydenta Lecha Wałęsy i poprosił o wysłanie 50 komandosów GROM do Republiki Haiti. Gdy ówczesny Premier Waldemar Pawlak zapytał na posiedzeniu rządu Ministra Obrony Narodowej, admirała Kołodziejczyka, ile potrzebuje czasu na przygotowanie 50 zawodowych żołnierzy i wysłanie ich na Haiti, ten odpowiedział: ,,Minimum dwa miesiące i dodatkowe fundusze”. Wtedy Premier Pawlak zapytał o to samo Ministra Spraw Wewnętrznych A. Milczanowskiego, który odpowiedział: ,,Jedną godzinę, bo GROM jest już gotów do wyjazdu”.
W grudniu 1995 roku po wspólnych ćwiczeniach GROM-u z Deltą i SAS w Wielkiej Brytanii pomyślałem, że zrobiłem już wszystko, co mogłem i odszedłem z Wojska. W grudniu 1997 roku Wojciech Brochwicz i Wicepremier Janusz Tomaszewski powołali mnie ponownie na dowódcę GROM-u i zaakceptowali mój plan rozwiązania Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW i przyznania 13% ich budżetu GROM-owi. Można było za to kupić najwyższej klasy broń i przygotować Jednostkę do operacji bojowych w Iraku i Afganistanie.
W 1998 roku odwiedził Jednostkę prof. Zbigniew Brzeziński, który powiedział, że jest to duże osiągnięcie i atut międzynarodowy Polski. W tym samym roku GROM wziął udział w największych od 10 lat ćwiczeniach amerykańskich sił specjalnych pod kryptonimem ,,Elipse Bravo 98″. Na terenie Polski znalazło się ponad 1000 amerykańskich komandosów oraz 20 śmigłowców i samolotów. Miałem zaszczyt dowodzić wspólnym atakiem polskich i amerykańskich komandosów kończącym te ćwiczenia.
W tym samym czasie komandosi GROM-u przeprowadzili prawdziwą operację, za którą Prezydent RP przyznał cztery Krzyże za Dzielność. Wręczył je komandosom GROM Marszałek Sejmu Maciej Płażyński w obecności Wicepremiera Janusza Tomaszewskiego i Ambasadora USA Daniela Freeda, który bardzo dużo pomógł GROM-owi.
W październiku 1999 roku zostałem zdjęty ze stanowiska dowódcy GROM. Jednostka przeszła do Ministerstwa Obrony Narodowej. Do kwietnia 2009 roku GROM-em dowodzili oficerowie spoza Jednostki, którzy nie przeszli selekcji ani szkolenia. Aktualnie dowództwo GROM składa się z ludzi, którzy byli od początku w Jednostce i brali udział w jej misjach bojowych. Teraz już jestem spokojny o moje dziecko.”
Sławomir Petelicki
generał brygady/rez./