To nie jest historia z odległego, bezwzględnego reżimu. To dzieje się tu, w Polsce – w kraju, który jeszcze niedawno był ostoją wartości, wiary i rodziny. Historia Pani Weroniki, matki trojga dzieci, żony i kobiety, która miała odwagę publicznie nazwać zło po imieniu, dziś zmraża krew w żyłach. Na finał jej odwagi czeka wyrok sądu oraz groźba więzienia. Czy Polska pozwoli zamykać niewinne matki za słowa prawdy?
Gdy matka staje wobec wyboru
Pani Weronika, będąc w 2016 roku w ciąży, usłyszała zdanie, które na zawsze pozostanie w jej pamięci:
„Po co ci chore dziecko? Zrób nowe, zdrowe.”
Moment ten zapisał się w jej życiu na zawsze. Słowa lekarza, który zasugerował zakończenie ciąży, były szokiem, z którym musiała żyć przez następne lata. Po wielu latach, odważając się napisać w internecie przestrogę dla innych kobiet, stała się ofiarą sądowego dramatu – jej komentarz w mediach był impulsem do procesu zakończonego wyrokiem i realną groźbą więzienia.
Lekarz, który „załatwia sprawę”
W 11. tygodniu ciąży Pani Weronika odbyła badanie USG u Piotra A. ze Starogardu Gdańskiego. Szybka diagnoza: „brak kości nosowej”, „niska przezierność karkowa” – na tej podstawie lekarz zasugerował zespół Downa.
Zamiast wsparcia i empatii – padła propozycja zakończenia życia dziecka, którą kobieta odebrała jako dramatycznie niedopuszczalną.
„Lepiej zajść w nową ciążę zdrową, niż nosić chore dziecko.”
Kiedy odmówiła amniopunkcji, lekarz miał zaproponować „załatwienie sprawy” w jednej z klinik w Gdańsku. Dla Pani Weroniki była to próba nakłaniania do przedwczesnego zakończenia ciąży, co ostatecznie okazało się – jak wykazały kolejne badania – całkowicie bezpodstawne.
Jej syn Franek przyszedł na świat zdrowy. Diagnoza okazała się błędem, pozostawiając traumę, która trwa do dziś.
Trauma i kolejne lata
Ciąża, pełna lęku i stresu, zakończyła się przedwczesnym porodem. Choć nowy lekarz uspokajał, że dziecko jest zdrowe, ziarno strachu zostało zasiane. Franek, dziś dziewięcioletni, jest żywym dowodem na błąd „specjalisty”.
Po latach Pani Weronika spotkała Piotra A. ponownie; odważyła się powiedzieć:
„To jest ten Franek, którego chciał pan zabić.”
Lekarz zbladł – i milczał.
Komentarz, który uruchomił lawinę
W 2022 roku, sześć lat po wizycie, Pani Weronika odpowiedziała na pytanie na forum: „Czy polecacie doktora Piotra A. do trudnej ciąży?” Jej słowa były jednoznaczne:
„Absolutnie nie. Ten człowiek chciał zabić moje dziecko.”
Odpowiedź wywołała falę kobiecych świadectw o lekarskiej obojętności, drwinach, błędnych diagnozach. Jednej z kobiet lekarz miał powiedzieć:
„Nie potrafisz utrzymać ciąży? Kup sobie psa.”
Zamiast wdzięczności i refleksji, Pani Weronika otrzymała pozew – nie od internetowego hejtera, a lekarza, który jak później się okazało, był skazany za nielegalne aborcje.
Sąd i system, który zawodzi
Proces trwał trzy lata. Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim, wbrew standardowej procedurze, wszczęła postępowanie publiczne. Policja wezwała Weronikę, w dziewiątym miesiącu ciąży KOLEJNEJ (TRZECIEJ) CIĄŻY, do składania wyjaśnień. Najbardziej upokarzający był moment pobrania DNA, śliny i odcisków palców; matka-karmiąca została potraktowana jak NAJGORSZEGO SORTU przestępca.
„Wczoraj byli tu ci, co zabili córeczkę ze Starogardu.” – miał powiedzieć policjant.
Prawdziwy terror zaczynał się właśnie wtedy – kobieta bała się, że za prawdę trafi za kraty.
Sąd Rejonowy skazał ją na 4 miesiące prac społecznych, publiczne przeprosiny „lekarza” i zwrot kosztów procesu. Sąd Okręgowy utrzymał wyrok, zmniejszając karę do 3 miesięcy, ale podtrzymał najbardziej bolesny nakaz przeprosin.
Pani Weronika: „Nie czuję się winna”
Do dziś Pani Weronika odmawia przeprosin, bo nie czuje się winna i nie zamierza przepraszać lekarza, który chciał odebrać życie jej dziecku. To dla niej niegodziwe i sprzeczne z sumieniem — prawda nie wymaga przeprosin.
Brak wykonania wyroku oznacza jedno: SKAZANIE NA KARĘ POZBAWIENIA WOLNOŚCI. Jeżeli nie zostanie ułaskawiona, spędzi półtora miesiąca w więzieniu. Nie za przestępstwo. Nie za kłamstwo. Za prawdę.
Lekarz bez kary
Piotr A. przewija się w aktach prokuratorskich od ponad dwóch dekad. W 2002 roku skazany za nielegalne aborcje – udowodniono mu co najmniej 19 przypadków, choć mówiło się nawet o stu. Wyrok? Dwa lata więzienia w zawieszeniu. Prawo wykonywania zawodu – zachowane.
Bezkarność ludzi, którzy powinni leczyć, a nie odbierać życie.
Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina:
„Dwóch sędziów w dwóch instancjach skazało kobietę, która chroniła życie. To nie jest wymiar sprawiedliwości – to wymiar upokorzenia. Człowiek skazany za aborcję doprowadza do skazania kobiety, która przed nim ostrzegała. To ohyda.”
Wyrok, który miał – według Godek – jeden cel: złamać, upokorzyć, zastraszyć.
W imię sprawiedliwości – apel do Prezydenta
Dziś pozostaje tylko jedna droga: prezydencki akt łaski.
Pani Weronika nie prosi o współczucie. Prosi o sprawiedliwość.
Prezydencie Rzeczypospolitej, los tej kobiety leży dziś w Pana rękach.
Niech Polska nie stanie się krajem, w którym matka trafia do więzienia za to, że powiedziała prawdę.
Niech nasze sumienia nie będą głuche, gdy niewinność staje przed kratami.
Apel
Nie pozostawaj obojętny.
Podpisz petycję o ułaskawienie Pani Weroniki.
Niech nasze podpisy staną się wspólnym głosem sprzeciwu wobec niesprawiedliwości, która plami imię naszego kraju.



