Zawody w olimpiadzie absurdów podczas ogłoszonej w tym roku “pandemii” nie mają końca – oto dowiadujemy się, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu planowane jest procedowanie ustawy o BEZKARNOŚCI. Tak, dobrze Państwo czytacie, USTAWY O BEZKARNOŚCI osób, które w działaniach przeciw COVID-19 popełniają przestępstwa łamiąc obowiązujące przepisy i obowiązki służbowe. Zapoznajmy się z tym co chcą uchwalić:
„Art. 10d. Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione.”
Jeżeli ten projekt zostanie przepchnięty przez Sejm… w ramach tzw. walki z COVID-19 rządzący będą mogli z nami zrobić co zechcą w, a wszystko co zrobią będzie zwolnione z odpowiedzialności.
Nikt nie będzie mógł żądać odszkodowań, ani skarżyć się na działania – chyba już – faszystowskiego państwa [1. istotę faszyzmu najlepiej wyraża faszystowski slogan propagandowy: „Wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciw państwu!”].
Trudno sobie również wyobrazić jakie mogą być plany rządu w stosunku do obywateli skoro rząd potrzebuje zabezpieczenia prawnego zwalniającego z odpowiedzialności.
Na początku były maseczki
Pierwszym obrazem z jakim możemy kojarzyć pandemiadę są maseczki. To one pierwsze ruszyły do natarcia celem podporządkowania sobie społeczeństwa. Po sterroryzowaniu informacją o rzekomym powszechnym zagrożeniu bezobjawowego wirusa i przykładnym wlepianiu wysokich mandatów za nienoszenie maseczek czekamy w strachu w upadającej gospodarczo i zadłużanej biliardowo Polsce na… ale o tym za chwilę.
Jak wprowadzali maseczki. W artykule “Polacy się przestraszyli. Maseczki i dezynfekcja to już nowa normalność. Najnowszy raport money.pl” możemy zapoznać się z informacjami o tym, że “Mimo nielicznych, ale głośnych protestów, kontrowersyjnego wyroku sądu dla kasjerki z Suwałk czy wreszcie nieodpowiedzialnych zachowań polityków, Polacy masowo zakładają maseczki w sklepach. Z badania UCE Research dla money.pl wynika, że w sklepach normą jest nie tylko sama maseczka, ale także zwracanie uwagi na brak zakrytych nosa i ust”. Autor z prawdziwą satysfakcją odnotowuje, że Polacy w końcu się boją. W sklepach osoby nie zakrywające nosa i ust spotykają się z dyskryminacją poprzez upominanie nie tylko ze strony obsługi, ale również innych klientów.
Warto zwrócić uwagę, że nikomu jakoś nie przeszkadza fakt, iż wspomniany obowiązek nakładanie maseczek z prawnego punktu widzenia po prostu NIE ISTNIEJE i nie można nikogo szykanować z powodu nie noszenia maseczki poprzez brak obsługi czy nakładanie kar pieniężnych przez Sanepid czy Policję. Wprowadzone przepisy, choć ogłoszone w Dzienniku Ustaw, są po prostu bezprawne ponieważ zgodnie z Konstytucją wprowadzenie ograniczeń w związku z zagrożeniem epidemiologicznym jest możliwe w drodze USTAWY tymczasem rząd wprowadził ograniczenia w drodze ROZPORZĄDZENIA rady ministrów. Formalnie one NIE OBOWIĄZUJĄ czego dowodem są wyroki sądów w sprawie kar nałożonych za nieprzestrzeganie ograniczeń oraz kara pieniężna nałożona na kasjerkę w Suwałkach za brak obsługi klienta bez maseczki. Wyrok sądu w sprawie kasjerki to po prostu konsekwencja prawna BRAKU PRAWOMOCNYCH PRZEPISÓW PORZĄDKUJĄCYCH TEMAT OBOSTRZEŃ.
W kolejnym artykule „Maseczki w sklepach muszą być bezwzględnie egzekwowane. „Polacy nie szanują nas, sprzedawców” możemy znaleźć bardzo ciekawe stwierdzenie: “Pojawienie się osoby zakażonej koronawirusem w sklepie spowoduje objęcie go kwarantanną i zamknięcie na dwa tygodnie. Ani klienci, ani właściciele sklepów nie chcą mieć zamkniętego sklepu, więc nośmy w sklepach maseczki – przestrzegał [rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech] Andrusiewicz.” Z rozbioru logicznego tego zdania wynika ni mniej ni więcej, że pojawienie się w sklepie osoby zakażonej koronawirusem W MASECZCE nie stanowi już zagrożenia i kwarantanny nie będzie!
Zauważmy, że nieomal wszyscy w pomieszczeniach zamkniętych chodzą w maseczkach, a tymczasem ilość zakażeń, a raczej osób wymazanych z wynikiem testu na plus, pozostaje mniej więcej stała [2. W tym miejscu trzeba podkreślić, że osoba „wymazana na plus” wcale nie oznacza osoby chorej. W mediach stale mamy podawaną ilość zakażonych, ale faktycznie przytaczane cyfry oznaczają ilość „wymazanych na plus”. Ilość osób faktycznie chorych to w statystykach ilość osób hospitalizowanych, a tych jest kilkanaście dziennie. Wszyscy inni siedzą w domach i bezobjawowo przechodzą ciężką niewydolność układu oddechowego, czyli COVID-19].
Maseczki stały się sprawą narodową i obowiązkiem obywatelskim o czym poinformował Główny Inspektor Sanitarny Jarosław PinkAs (przy okazji tej wypowiedzi z rozbrajającą szczerością zauważył, że tekstylne maseczki powszechnie używane przez przytłaczającą większość Polaków nie chronią przed wirusami ale przypominają ludziom o pandemii i dlatego trzeba je nosić).
Następne będą szczepionki
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi to prawdopodobnie chodzi o ogromne pieniądze dla przemysłu farmaceutycznego. Już dziś powołano Zespołu do spraw zakupu szczepionki na COVID-19. Ktoś w tym miejscu może się zapytać, dlaczego podchodzimy tak nieufnie do szczepionek? Dla zrozumienia idei śmiercionośnych szczepionek odsyłamy do artykułu: Bill Gates -szczepionki jako czynnik depopulacji
Szczepionki, aby ludzie masowo chcieli je przyjąć, muszą zostać zaprezentowane przestraszonemu społeczeństwu.
Oto wspomniany już Jarosław PinkAs kolejny raz zabrał głos i mówił o WYGENEROWANIU w Polakach potrzeby szczepienia na grypę przez strach.
Tak więc, rządzący dla siebie serwują bezkarność, a dla nas szczepionki po które pobiegniemy ze strachu. Czy jest inny szczęśliwszy dla nas scenariusz?
Bajka z 2016 roku opowiada o Pandemiadzie 2020