piątek, 29 marca, 2024

Nieograniczona władza nad polskim Kościołem dla Jarosława Pinkasa

Share

Czy może być trafniejszy felieton o tym co się stało z KK podczas tegorocznego ogłoszenia pandemii? Trafniejszego nie znalazłem, dlatego zacytujmy ten ze strony Radia Wnet.

Jak Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas został głową polskiego Kościoła/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Nieograniczona władza nad polskim Kościołem dla Jarosława Pinkasa. A jeśli już na zawsze zamknie kościoły, bo można się w nich zarazić każdym syfem? Katarem, odrą, świnką, czymkolwiek.

Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. (Mt 5, 13) Z taką przestrogą zwrócił się do swoich uczniów Jezus, czyniąc z nich kapłanów swojego Kościoła. Kościoła, który trwa do dziś i o którym wiemy, również z ust Pana Jezusa, że moce piekielne go nie przemogą.

Pan Jezus mówił tylko prawdę, dlatego wierzę we wszystkie Jego zapewnienia. Również w te powyżej. A jeśli sól utraci swój smak?

15 marca, w drodze na narty, byłem ostatni raz w kościele na mszy św. Już po obostrzeniach do 50 osób i wszelakich biskupich dyspensach. W moim ulubionym kościele klasztornym w Łagiewnikach. Może dlatego, że 8.30 to jednak dla większości krakusów głęboka noc, było nas raptem 40 osób. Jak najbardziej przepisowo od siebie oddalonych. Jednak w moim odczuciu to właśnie dyspensa była dla większości z wiernych wystarczającym powodem do pozostania w domu. I nie były tu potrzebne żadne dodatkowe obostrzenia.

Nie upłynęły dwa tygodnie i takie się jednak pojawiły. Połowa miejsc siedzących w autobusie, tramwaju czy pociągu.

Możliwość pójścia codziennie na zakupy do supermarketu, apteki, nawet do hipermarketu budowlanego. Ale na mszę do kościoła tylko do 5 osób (do dnia 10 kwietnia włącznie).

Zdziwiłem się trochę tą decyzją rządu i czekałem na ostrą reakcję władz polskiego Kościoła. Doczekałem się kompletnie wiernopoddańczej deklaracji prymasa Polaka o bezdyskusyjnym podporządkowaniu się decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego.

Prymas prymasem, pomyślałem, przecież mamy jeszcze Konferencję Episkopatu Polski. Może polscy biskupi  uderzą pięścią w stół, powołując się przynajmniej na konkordat. I doczekałem się… podobnego w tonie oświadczenia przewodniczącego KEP, biskupa Gądeckiego.

Czas płynął, a ja chcąc nie chcąc (się przepychać), kolejną niedzielną mszę świętą spędziłem wirtualnie; w przezłoconym sanktuarium licheńskim. Uczestniczenie we mszy świętej to jedno, ale wysłuchanie w spokoju ducha kazania to drugie. I nie takie proste, jak miało się okazać. W Palmową Niedzielę poznałem zgodną z najnowszymi kościelnymi trendami i w pełni heretycką wykładnię naszej wiary. Według słów kaznodziei, największym bożym darem dla człowieka jest jego doczesne życie. Życie i zdrowie.

Po co zatem Jezus Chrystus, nasz Pan, poświęcił swoje życie? Zamiast je chronić, lekkomyślnie i dobrowolnie oddał się w ręce oprawców. Mógł przynajmniej gdzieś się schować, przeczekać. Czmychnąć do Samarii. Gdyby życie ludzkie tu na ziemi było najważniejsze, to ofiara Pana Jezusa nie miałaby najmniejszego sensu. A te męczeńskie śmierci jego apostołów i uczniów? Komu były potrzebne?

Jakiś tam Licheń. Do Wielkiego Czwartku, do wczoraj, czekałem na uchylenie 5-osobowego ograniczenia liczby uczestników mszy. Ale już we wtorek wszystko stało się jasne. Po wypowiedzi biskupa Polaka, niby-prymasa – tytularnego i bez żadnej władzy w Kościele – który zapowiedział, że nawet jak GIS cofnie restrykcje na czas Wielkanocy i pozwoli na wejście do kościoła 50 osób, to polski Kościół pozostanie przy ostrzejszych rozporządzeniach. A potem potwierdził to jeszcze sekretarz Episkopatu. Zatem jeszcze większa podległość w strachu i nieograniczona władza nad polskim Kościołem dla Jarosława Pinkasa. A jeśli już na zawsze zamknie kościoły, bo można się w nich zarazić każdym syfem? Katarem, odrą, świnką, czymkolwiek. Maczać tysiące palców w misce z wodą i brać z jednych rąk (może chorych) tysiące wafelków i to najczęściej do ust? W skali kraju miliony palców i miliony wafelków. Przecież to największe zagrożenie epidemiologiczne dla naszego narodu! I chyba to przypadek, że jeszcze istniejemy.

Dlatego bardzo ucieszyła mnie rozmowa telefoniczna naszej koleżanki Magdaleny Uchaniuk-Gadowskiej z księdzem profesorem Dariuszem Oko, w czwartkowym Poranku Radia Wnet. Ks. Oko w prosty sposób wytłumaczył, że misją Kościoła nie jest ratowanie ludzkiego życia i przedłużanie go o kilka miesięcy czy lat.

Misją Kościoła jest praca dla zbawienia człowieka. A człowiek bardziej niż utratą życia doczesnego powinien przejmować się możliwością utraty życia wiecznego.

Końcówkę przeczytaj tutaj: https://wnet.fm/2020/04/10/jak-glowny-inspektor-sanitarny-jaroslaw-pinkas-zostal-glowa-polskiego-kosciola-felieton-sobotni-jana-a-kowalskiego/

Komentarz:

Czytaj więcej

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Nowości