Poniżej bardzo ciekawe świadectwo ks. Jarosława Cieleckiego, którzy doświadczyli cudownych wydarzeń w czasie swoich wizyt w Medziugorje.
Ksiądz kanonik Jarosław Cielecki, dyrektor Watykańskiego Serwisu Informacyjnego z początku sceptycznie nastawiony do Medziugorje i do objawień Gospy zmienia zdanie pod wpływem cudu, zarejestrowanego kamerą i opowiedzianego przez niego i przez świadków pielgrzymki do Królowej Pokoju z kopią obrazu Matki Bożej Wniebowziętej z Niegowici
Kiedy myślę o obrazie Matki Bożej Wniebowziętej z Niegowici, przed którym modlił się Jan Paweł II, natychmiast moje myśli biegną do Medziugorja, dokąd w 2008 roku zawiozłem ten obraz razem z grupą pielgrzymów z Rzymu – wspomina ks. Jarosław Cielecki były sekretarz bpa Pawła Hnilicy i dyrektor Watykańskiego Serwisu Informacyjnego.
Właśnie w Medziugorju wydarzyło się coś, czego nikt z nas się nie spodziewał. Nie wyobrażałem sobie nigdy, że Matka Boża zostawi znak dla mnie i dla wszystkich moich pielgrzymów.
Kiedy przyjechaliśmy był wieczór. Patrzyłem na te wszystkie bary i restauracje, i przed wszystkimi osobami zacząłem krytykować na głos to miejsce. Powiedziałem: patrz, tutaj nie ma żadnych objawień, tutaj jest biznes, tylko biznes. Zaledwie wymówiłem te słowa poczułem wokół siebie zapach róż. Zapytałem: kto z was ma pachnący różaniec? Nikt.
Na drugi dzień, ojcowie Franciszkanie, poprosili mnie, abym przyniósł obraz na rekolekcje kapłańskie, podczas których było przewidziane objawienie dla Iwana. Obraz był z przodu, więc Iwan ukląkł przed nim. Nadszedł moment objawienia a ja mówię: Matko Najświętsza ja Cię nie widzę, pięknie, że on Cię widzi, jeżeli to wszystko prawda. Tylko ja wierzę, że Ty jesteś, bo Ty jesteś zawsze blisko. Później staje się rzecz ponadnaturalna, która zmienia całe moje myślenie.
Wszedłem do autobusu i mówię: odmawiamy różaniec. Miałem obraz przed sobą, na swoich kolanach. Poczułem zapach róż wychodzący z tego obrazu, taki jaki czułem w pierwszym dniu. Mówię: Matko Najświętsza, Ty jesteś tutaj. Dajesz mi znak Twojej obecności. W tym momencie z obrazu zaczęły wychodzić fale zapachu róż, tak silne, że wszyscy w autobusie to spostrzegli, tym bardziej, że przerwałem różaniec. Ludzie zaczęli klękać na siedzeniach w autobusie, zaczęli płakać, krzyczeć: Matko jesteś tutaj.
Potem ktoś z autobusu mówi: popatrzcie na słońce, co się dzieje?
Widzieliśmy jak słońce tańczy, potem w pewnym momencie się zatrzymało i była biała hostia. Biała hostia z napisem IHS, z rękami które się do nas wyciągały, pulsowało tak, jakby to było serce. Była to bardzo piękna emocja. Potem wszystko zniknęło. Tylko kierowca, który był ewangelikiem powiedział: ja wierzę w Matkę Bożą. Ja już nie jestem ewangelikiem, jestem katolikiem.