sobota, 20 kwietnia, 2024

Masakra na Majdanie dziełem … Majdanu !!!

Share

Prawdopodobnych strzelców czy obserwatorów można tez zauważyć na dachach dwóch innych budynków w tym 45 minutowym wideo z masakry. W tym samym czasie można o nich także usłyszeć w nagranych rozmowach snajperów SBU. Jeden z ocalonych z masakry, którego na filmie zobaczyć można wskazującego coś palcem zaraz po tym jak został zraniony w czasie gdy od ostrzału snajperów padały pierwsze ofiary (9:44-9:45). Twierdzi on że większość zabitych i zranionych w jego grupie stała z boku lub z tyłu. Filmy pokazują co najmniej 8 protestujących zastrzelonych lub poważnie zranionych w krótkim czasie, dokładnie w tym miejscu. W ciągu następnych 45 minut widać też ponad tuzin innych manifestantów zastrzelonych w tej samej okolicy po prawej stronie ulicy Instytuckiej.  Ten sam manifestant mówi że dowodzona przez członka „Swobody” Sotnia Samoobrony Chmielnicki otrzymała rozkaz by się tam udać. Potwierdza to nagranie wideo. Także dziury po kulach w okolicznych drzewach potwierdzają że z tego kierunku strzelano ostrą amunicją.

Warto wspomnieć że pewnych kluczowych momentów tej i innych fali zabójstw na majdanie brakuje w tym długim filmie nagranym przez aktywistę Charkowskiego „Zielonego Frontu”. Organizacja ta jest powiązana z jednym z byłych liderów opozycji który po obaleniu Janukowycza został ministrem spraw wewnętrznych. Kolejny pro-majdanowy aktywista jest widoczny na nagraniach filmując i robiąc zdjęcia ze środka nacierającego tłumu manifestantów wielu spośród których zostaje w tym czasie ranionych lub zabitych. Zdjęcia i filmy które opublikował także nie obejmują wielu kluczowych momentów. Później okazało się że dołączył on do batalionu Azow – formalnie podlegającego pod ministerstwo spraw wewnętrznych. Był on także znany z pomalowania w ukraińskie barwy gwiazdy na szczycie jednego z moskiewskich wieżowców. Na nagraniach obydwu tych pro-majdanowych aktywistów i amatorskich fotografów nie widać żadnych prób zlokalizowania pozycji snajperów w okolicznych budynkach pomimo tego że były one względnie blisko. Brak także reakcji na głośne ostrzeżenia o strzelcach kryjących się w tych budynkach ze sceny Majdanu. Ci domniemani „snajperzy” również nie celowali w fotografów by uniknąć potencjalnej identyfikacji. Dla kontrastu- snajperzy strzelali do profesjonalnych dziennikarzy włączając w to korespondentów BBC, Associated Press, TVP, ABC News i Australian Broadcasting Corporation którzy znajdowali się w tej samej okolicy. Dwa razy strzelano także do reporterów ARD i RT.

Inna wskazówką pozwalającą przypuszczać że snajperzy pochodzili ze zwolenników Majdanu jest to, że strzały na ulicy Instytuckiej ustały około 10:50-11:20 lecz na Majdanie dalej dało się je słyszeć. Cały ten plac razem z głównymi budynkami i okolica znajdował się pod kontrolą opozycji. Koresponduje to czasowo z informacją jaką udzielił jeden z liderów opozycji który stał się szefem administracji prezydenckiej po gwałtownym obaleniu poprzedniego rządu. Twierdzi on że o 10:45 otrzymał smsa od dowódcy grupy snajperów (prawdopodobnie Alfy, Omegi lub Sokila) z prośbą o pozwolenie na przeszukanie Hotelu Ukraina w poszukiwaniu strzelca wspólnie z reprezentantami Majdanu. Lider opozycji przyznał także że odbyło się spotkanie w którym udział wzięli on, Andriei Parubij – szef sił Samoobrony Majdanu i grupa rządowych strzelców wyborowych. To spotkanie, jak również fakt że odbyło się ono na terenie kontrolowanym przez rząd blisko barykady na ulicy Instytuckiej  niedaleko od siedziby Administracji Prezydenckiej świadczy o tym, że wbrew temu co twierdzono publicznie rządowi strzelcy wyborowi nie byli uważani przez opozycję za zabójców manifestantów. Dodatkowo, w okolicach Hotelu Ukraina w czasie trwania masakry przebywało dwóch członków kierownictwa „Swobody”. Rządowi snajperzy, razem z członkami samoobrony majdanu pozostawali w hotelu aż do godziny 13:00-13:30 Dokładna lokalizacja strzelców mogła być ustalona na podstawie otwartych okien i świadków którzy ich widzieli. Media donosiły także o kilku pojmanych „snajperach” w hotelu.

Jednakże przywódcy Majdanu zaprzeczyli jakoby w budynku tym znajdowali się strzelcy. Twierdzili oni, że w wyniku poszukiwań prowadzonych w okolicach południa w Hotelu Ukraina Pałacu październikowym i Konserwatorium, przez uzbrojonych w AKMS i AKS manifestantów, wywodzących się głównie z samoobrony Majdanu i Prawego Sektora, nie odnaleziono żadnego snajpera. Przeszukania odbyły się w trakcie trwania masakry i zaraz po niej. Dla przykładu Mustafa Nayem który nadawał na żywo dla Hromadske TV oświadczył o 15:00 że ani Prawy Sektor ani Samoobrona nie zlokalizowały żadnych snajperów w miejscach, w których ich dostrzeżono na górnym piętrze Hotelu Ukraina. Jak zauważono, strzały z górnych Pieter Hotelu padały nadal.

Podobnie, wielu liderów opozycji („Swobody”, „Partii Radykalnej” i „Batkiwszcziny”) przemawiając na majdanie oskarżało rząd janukowycza i jego snajperów w czasie gdy dało się słyszeć wiele strzałów dochodzących z budynków wokół Majdanu. Dla przykładu synchronizując nagranie przekazu na żywo z krótkim nagraniem komunikacji radiowej rzeczywistych „strzelców”, można stwierdzić że oddano kilka salw ( łącznie 10 wystrzałów) w krótkich odstępach od 11:33 do 11:34. Głośny huk tych wystrzałów jaki słychać na tym nagraniu (1 godzina 08-09 minuta) z Hotelu Kozackiego na Majdanie wskazuje na to, że strzały te oddano z tego lub innego pobliskiego miejsca takiego jak siedziba Związków Zawodowych. Minutę później Oleksandr Turczynow, były szef służb bezpieczeństwa Ukrainy który po rewolucji został Przewodniczącym Rady Najwyższej i pełniącym rolę prezydenta, rozpoczął przemowę wykrzykując „Sława Ukrainie” – pozdrowienie używane przez członków OUN i UPA a następnie skopiowane przez Majdan. Odgłosy wystrzałów i syreny ambulansów można usłyszeć w tle nagrania jego przemowy. W jedynym udostępnionym nagraniu rozmów pomiędzy „strzelcami” da się usłyszeć że sposób w jaki się komunikują jest całkiem inny od tego w jaki robią to snajperzy SBU, Omegi lub innych agencji rządowych których upublicznione nagrania rozmów z okresu majdanu liczą ponad 30 gigabajtów. To że liderzy majdanu przyznali się do posiadania tych nagrań i oświadczenie dowódcy Alfy wskazują na to że strzelcy i kierujący ich ogniem obserwatorzy mieli do nich dostęp i mogli uniknąć namierzania ze strony SBU oraz zmieniać swoje pozycje.

Dowodem może być także ranienie sanitariuszki na Majdanie w okolicach Hotelu Kozackiego i zabicie innego manifestanta który stał tuż przed nią. Stało się to o godzine 11:43 w czasie przemówienia Oleha Liaszki. Liaszko jest liderem Partii Radykalnej która przy obalaniu reżimu Janukowycza oficjalnie współpracowała z neo-nazistowską UNA-UNSO- organizacją założycielską Prawego Sektora. W jednym z nagrań zaczynającym się o godzinie 10:23 można usłyszeć odgłos dalekiego wystrzału (1 godzina 18 minuta).Zeznania świadków oraz kierunek rany wlotowej świadczą o tym że strzał został oddany z budynku Poczty Głównej – okupowanego wtedy przez siły Prawego Sektora. Sprawa tej strzelaniny przyciągnęła wiele uwagi ze strony zachodnich i ukraińskich mediów. Jednak, tak jak w przypadku zamordowanych na Placu Niepodległości dziennikarzy, protestujących i policjantów, o prowadzenie ostrzału oskarżono rządowych snajperów nie przeprowadzając przy tym żadnego śledztwa.

Naoczni świadkowie wśród manifestujących na Majdanie, reporter TVP i trajektorie lotu pocisków także wskazują na obecność strzelców w tym czasie w Siedzibie Związków Zawodowych, w Hotelu Kozackim, Konserwatorium a także wielu innych budynkach na Majdanie. O godzinie 11:43 niezidentyfikowana osoba włamała się na radiowy kanał komunikacyjny wojsk wewnętrznych i ostrzegła ich że grupa ludzi na 6 piętrze Siedziby Związków Zawodowych celuje z granatnika w kierunku Hotelu Ukraina. Strzelcy wyborowi SBU zanotowali obecność ludzi na dachu tego budynku od 10:53 do 10:59.

Korespondent Russia Today o godzinie 10:58 doniósł o kuli kalibru 7.62 która ledwo go minęła. Stał on przy oknie w Hotelu Ukraina a trajektoria lotu pocisku wskazywała na to że wystrzelono go z budynku Konserwatorium. Korespondent Associated Press także donosił o tym że do niego strzelano gdy patrzył on na Majdan rankiem 20 lutego. Na swoim balkonie znalazł on pocisk. Ze strony Majdanu strzelano także do pokojów hotelowych reporterów BBC i Australijskiej ABC.

Różne źródła wskazują na to że wyżej wymienione budynki zostały wykorzystane jako punkty strzeleckie. To z nich nocą i wczesnym rankiem 20 lutego strzelano do dziennikarzy, Berkutu i wojsk wewnętrznych. Jak donosił na swoim profilu na facebook ukraiński dziennikarz pracujący dla niemieckiej TV także dwa pokoje zajmowane przez ekipę niemieckich dziennikarzy zostały ostrzelane z kierunku Poczty Głównej lub konserwatorium które stało po drugiej stronie ulicy w stosunku do nowego centrum dowodzenia Samoobrony Majdanu i Prawego Sektora. Komisja parlamentarna, bazując na raportach służb ratowniczych stwierdziła że strzelanie do Berkutu i Wojsk Wewnętrznych z Majdanu i okolicznych ulic rozpoczęło się o godzinie 6:10 20 lutego. Członek parlamentu wywodzący się z opozycji oświadczył że krotko po 7:00 zadzwonił do niego dowódca Berkutu i poinformował go że 11 członków jego jednostki zostało zranionych przez strzały z budynku Konserwatorium. Przeszukanie przeprowadzone na prośbę tego parlamentarzysty przez Samoobronę Majdanu dowodzoną przez Parubija nie stwierdziło tam obecności strzelców. Jednakże ten sam oficer Berkutu zgłosił potem że w przeciągu pół godziny straty w jego jednostce wzrosły do 21 rannych i 3 zabitych.

Raporty Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z ranka 20 lutego, oświadczenia byłych szefów SBU, nagrania komunikacji radiowej żołnierzy wojsk wewnętrznych, nagrania wideo a także świadectwa świadków (w tym szwedzkiego ochotnika, neonazisty) niezależnie od siebie potwierdzają że jednostki policyjne na Majdanie były ostrzeliwane ostrą amunicją ze strony Konserwatorium i Siedziby Związków Zawodowych jeszcze przed 9 rano. Potwierdzają także że w rezultacie ostrzału szybko się wycofały i że poniosły duże straty. Z radiowych komunikatów wojsk wewnętrznych stacjonujących niedaleko budynku Związków Zawodowych  wynika że o 8:08 wezwali oni ambulans następnie o 8:21 pojazd z systemem podtrzymywania życia, o 8:29 kolejny ambulans, dwa ambulanse o 8:39, pieć o 8:46, a następnie otrzymały rozkaz wycofania się o godzinie 8:49 i 8:50.

Starszy oficer Wojsk Wewnętrznych oświadczył że otrzymał informację o przemieszczeniu się pięciu „snajperów” z Siedziby Związków do budynku Konserwatorium, zaraz po tym jak Siedziba została spalona przez manifestujących w czasie próby jej zajęcia przez oddziały Alfy (23:00 18 lutego) Potwierdził także że „strzelcy” zranili i zabili wielu policjantów  strzelając z tego budynku i z namiotów Majdanu. W tym czasie Siedziba Związków używana była przed spaleniem jako sztab Samoobrony i Prawego Sektora. W dniach 18-20 lutego co najmniej 17 funkcjonariuszy zostało zabitych a 196 ranionych od kul, włączając w to trzech zabitych i ponad 20 rannych z 20 lutego.

Przechwycone nagrania rozmów jednostek Wojsk Wewnętrznych i dowódców i snajperów Alfy potwierdzają ze próbowali oni 18 lutego zdobyć i zająć majdan oraz Siedzibę Związków Zawodowych lecz ich natarcie zostało powstrzymane przez podłożenie ognia w budynku i przez użycie przez Prawy Sektor i Samoobrone ostrej amunicji w ich kierunku. Plan zajęcia Majdanu i jego sztabu zatwierdził rząd janukowycza. Operacjom nadano kryptonimy „Bumerang” i „Khwylia”. Ich wykonanie zarządzono po szturmie manifestantów, wiedzionych przez Samoobrone i Prawy Sektor, na Parlament i po spaleniu przez nich siedziby Partii Regionów, czego rezultatem była śmierć zatrudnionego tam człowieka. Oficer Alfy dowodzący jednym z oddziałów funkcjonariuszy SBU w czasie szturmu na Siedzibę Związków Zawodowych potwierdził, że ich zadaniem było zajęcie 5 piętra, na którym składowano broń. Piętro to okupowane było przez Prawy Sektor, tam mieścił się ich sztab i baza ich sotni samoobrony majdanu. Przechwycona rozmowa dowódców Alfy zawiera doniesienia o rozmieszczeniu dwóch snajperów SBU po tym jak dwóch „strzelców” lub obserwatorów namierzających cele ze strony majdanu zostało dostrzeżonych w tym budynku. Znajdują się tam także komunikat o przygotowaniu do szturmu i rozkaz rozpoczęcia szturmu wydany przez przełożonego zarówno jednostkom Alfy jak i Wojsk Wewnętrznych.

Obecna władza a także komisja parlamentarna bez podania dowodów orzekły że to funkcjonariusze Alfy podpalili budynek Związków Zawodowych a działający pod przykryciem agent SBU zrobił to samo z siedzibą partii regionów. W odpowiedzi na ataki manifestantów Berkut, Wojsk Wewnętrzne i „tituszki” zebrani przez rząd janukowycza przypuścili kontratak w rezultacie którego zginęła piątka zwolenników Majdanu. Przyczyną ich śmierci było pobicie, przejechanie lub też zranienie pochodzące od granatu błyskowego. Co najmniej sześciu protestujących zostało zabitych 18 i 19 lutego. Zostali oni zastrzeleni głownie z broni myśliwskiej i śrutowej – tak jak to miało miejsce w przypadku trzech protestujących zabitych pod koniec stycznia 2014. Majdanowa opozycja  i obecny rząd założyły, bez podania jakichkolwiek dowodów, że ludzie ci zabici zostali przez Berkut i rządowych snajperów. Nie rozważono ani nie zbadano podobieństw między tymi zabójstwami a sytuacją z Placu Niepodległości gdzie strzelali „snajperzy”.

20 lutego, w czasie zajść Poczta Główna zajmowana była przez Prawy Sektor. Jest to sojusz radykalnych nacjonalistycznych i neonazistowskich organizacji i grup kibiców, który wziął udział w brutalnych atakach na Administrację prezydencką 1 grudnia 2013 roku oraz na parlament pod koniec stycznia i 18 lutego. Dowódca sotni Samoobrony Majdanu potwierdził że w tym czasie jego kompania specjalna w skład w której wchodzili uzbrojeni weterani konfliktów zbrojnych, stacjonowała wtedy w budynku Konserwatorium. Stwierdził że jego kompanię sformowano za zgodą Prawego Sektora. W nowym amerykańskim filmie dokumentalnym badającym zajścia na Majdanie oficerowie Berkutu mówią że w budynku Konserwatorium 19 lutego widzieli ludzi z emblematami Prawego Sektora. Stwierdzili także że znajdowali się tam uzbrojeni manifestanci i że oni (członkowie Berkutu) zostali ostrzelani i ranieni. Inni oficerowie Berkutu zostali zabici przez strzelców rozlokowanych na drugim piętrze konserwatorium rankiem 20 lutego. Naoczni świadkowie z majdanu przyznali że zorganizowane grupy ze Lwowa i Iwano-Frankiwska z zachodniej Ukrainy przybyły na Majdan i 20 lutego w noc masakry przemieścili się do Konserwatorium. Część z nich miała być uzbrojona w karabiny.

Pozorna nieobecność Prawego Sektora i jego sotni w czasie gdy snajperzy mordowali ludzi jest dowodem na ich prawdopodobne zaangażowanie w te wydarzania. Lider Prawego Sektora krótko po Północy oświadczył, że jego organizacja nie uznaje porozumienia z Janukowyczem i zamierza podjąć zdecydowane działania przeciwko siłom rządowym. Sprawozdanie szefa komisji parlamentarnej stwierdza że to członkowie „nieznanych organizacji społecznych” mogli strzelać do policji. Lecz te przypadki zabójstw nie zostały zbadane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Po rewolucji Majdanu to ministerstwo, razem z prawym sektorem i UNA-UNSO utworzyło potem specjalne bataliony policyjne walczące w Donbasie. Również gwardia narodowa została zorganizowana na bazie Wojsk Wewnętrznych i Samoobrony Majdanu.

Wspomniany już wcześniej dowódca specjalnej kompanii samoobrony 21 lutego nawoływał ze sceny Majdanu do odrzucenia porozumienia wynegocjowanego za pośrednictwem Polski, Francji, Niemiec i Rosji. Rzucił on ultimatum Janukowyczowi – miał zrezygnować z pełnienia funkcji prezydenta do 10 rano następnego dnia. Ultimatum zostało podparte argumentem że to Janukowycz odpowiada za masakrę. Dowódca kompanii dodał że to jego jednostka stacjonująca w Konserwatorium była odpowiedzialna za punkt zwrotny jaki nastąpił w rewolucji i zagroził szturmem w wypadku braku rezygnacji. Janukowycz uciekł z Kijowa tego samego dnia krótko po ogłoszeniu ultimatum.

Rodzaje broni i amunicji oraz typ ran wlotowych zarówno u manifestantów jak i policjantów także potwierdza, że strzelali ludzie Majdanu. Raport Komisji Parlamentarnej mówi o 17 protestujących zabitych śrutem, kilku strzałami z AKMS (kaliber 7.62x39mm) i jednego zabitego z pistoletu Makarowa przy czym w większości wypadków kule przeszły na wylot. 2 kwietnia Prokuratura generalna oświadczyła że strzelcy z hotelu Ukraina używali półautomatycznych karabinów SKS o tym samym kalibrze co AKMS. Ta broń jednak jest już przestarzała i nie znajduje się na wyposażeniu zawodowych snajperów. Jest za to powszechnie dostępna na Ukrainie jako broń myśliwska. Następnie Prokuratura generalna stwierdziła że nadal trwają czynności mające wyjaśnić czy w hotelu w ogóle przebywali jacyś strzelcy.

Szef służb medycznych Euromajdanu i inni medycy poinformowali że zarówno do protestujących jak i policjantów strzelano z podobnej amunicji – 7.62 mm i śrutu, i że mieli oni podobne rany. Tą informację zrelacjonował w swojej rozmowie telefonicznej z Szefem dyplomacji UE estoński minister spraw wewnętrznych. Różne raporty medyków, nagrania wideo, zdjęcia i reportaże mediów potwierdzają że dziesiątki protestujących było trafionych precyzyjnie w takie miejsca jak szyja, głowa, uda czy serce. Strzały w takie miejsca często okazują się śmiertelne. Potwierdza się też na podstawie ran że trafienia padły z boku, z tyłu lub z góry. Jest to zgodne z doniesieniami o tym że strzelcy kryli się na dachach lub górnych piętrach wcześniej wspominanych budynków. Precyzyjne, zabójcze strzały z karabinów automatycznych kaliber 7.62 i różnych typów broni myśliwskiej, a także użyta amunicja również przemawiają za tym, że strzelcy znajdowali się dziesiątki metrów od miejsc gdzie ginęli i byli ranieni policjanci i manifestanci.

Zdjęcia, nagrania wideo, zeznania świadków i inne źródła wskazują na to że część protestujących strzelała lub otwarcie chodziła z bronią myśliwska, sportową, pistoletami Makarowa lub innymi czy kałasznikowami. Mieli oni to robić w czasie trwania masakry. Według wniosków komisji bardzo prawdopodobnym jest, że policjanci ranieni zostali z broni zdobytej przez zwolenników Majdanu na zachodzie Ukrainy. 18 i 19 lutego.  Było to między innymi 1008 pistoletów Makrowa, 59 AKMS, dwa karabiny snajperskie SVD i inne karabiny i strzelby. Ich obecny stan i miejsce lokalizacji, pozostają nieznane.

Porażka rządu w odnalezieniu i zidentyfikowania snajperów odpowiedzialnych za zabójstwa manifestantów, nie zbadanie sprawy ostrzelania policjantów a także niezdolność Samoobron Majdanu do powstrzymania i zatrzymania tych ludzi pomimo wiedzy o ich lokalizacji i wezwań protestujących oraz rządu do uczynienia tego także wskazują na to że strzelcy byli zwolennikami Euromajdanu. Doniesienia mediów, świadectwa świadków, nagrania dźwiękowe i oświadczenia byłego szefa SBU i byłego Ministra Spraw Wewnętrznych sugerują że wśród manifestantów byli uzbrojeni ludzie a także najemnicy z odpowiednim doświadczeniem pochodzący z Ukrainy lub innych krajów.

Tożsamość tak „strzelców” jak i ludzi którzy nimi kierowali, nadal jednak pozostaje nieznana. W kierunku pewnych polityków i partii padło wiele oskarżeń odnośnie zaangażowania w sprawę masakry jednak nie doprowadziły one do wszczęcia śledztw. Stało się tak ponieważ politycy ci zajmują dziś różne stanowiska w nowych władzach. Ujawnienie przez nowy rząd tego kim byli sprawcy masakry ani ich mocodawcy nie wydaje się prawdopodobne. I to pomimo faktu że dzisiejsza władza dysponuje nie upublicznionymi jeszcze dowodami takimi jak filmy ukazujące strzelców na Alei Muzealnej i w budynku Związków Zawodowych., przechwycone nagrania radiowe Berkutu oraz raporty medyczne i balistyczne.

Filmy i zdjęcia ukazujące Berkut strzelający w trakcie kontrataku a następnie z barykad zostały wskazane przez rząd i przewodniczącego komisji parlamentarnej a następnie przedstawione przez media jako niezaprzeczalny dowód że winę za masakrę ponoszą funkcjonariusze sił bezpieczeństwa. Agencja Reutersa donosiła o użyciu tych filmów i zdjęć jako podstawy dla śledztwa i o tym że pewne fragmenty tych dowodów były zignorowane lub wypaczane. Na podstawie analizy dostępnych materiałów nie da się jednoznacznie stwierdzić że funkcjonariusze Berkutu lub Omegi odpowiadali za zabicie jakichkolwiek manifestantów, szczególnie tych nieuzbrojonych, również dlatego, że strzelali do nich też inni, niezidentyfikowani, ludzie. Przewodniczący specjalnej komisji parlamentarnej oświadczył, że pomimo wcześniejszych twierdzeń ministra spraw wewnętrznych nie udało się na podstawie badania amunicji powiązać broni użytej do zabijania manifestantów z bronią Berkutu. Ujawnił także, że wiele użytych Kałasznikowów, zapisy z ich użycia i baza danych amunicji zniknęły gdy do władzy doszła opozycja.

Czytaj więcej

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Nowości