Od pewnego czasu intensywnie jesteśmy informowani, że w związku z walkami na Ukrainie, a szczególnie w rejonie elektrowni atomowej na Zaporożu jest bardzo prawdopodobne radioaktywne skażenie kraju. W związku z tym rząd przygotował plan ratowania naszego zdrowia poprzez rozdysponowanie dla WSZYSTKICH Polaków tabletek z jodkiem potasu, które mają być podane ludziom w pół godziny po ogłoszeniu skażenia. Pojawiają się jednak pewne wątpliwości, które koniecznie trzeba wziąć pod uwagę przed przyjęciem „zabezpieczających” zdrowie i życie tabletek:
Po I- elektrownie atomowe na Zaporożu zbudowane są w technologii, która w wypadku awarii uniemożliwia wytworzenie chmury radioaktywnej, a jedynie radioaktywną wodę (nie ma takiej możliwości żeby spływająca do rzek na Zaporożu radioaktywną woda dotarła do Polski);
Po II- pojawiły się informacje, że przekalibrowano używane przez Straż Pożarną czujniki wskazujące napromieniowanie terenu;
Po III- rząd chwali się, że zabezpieczył tabletki dla wszystkich Polaków co wymaga wyprodukowania kilkudziesięciu milionów dawek, tak wysoka ilość środka wymaga kilku tygodni jak nie miesięcy pracy producenta, a stąd wniosek, że zlecenie na produkcję zostało złożone dużo wcześniej niż pojawiło się zagrożenie (skąd taka przezorność?);
Po IV- nikt nie wie jaki jest skład tabletek, a zapytany o to jeden z dwóch producentów nie udziela odpowiedzi i zerwał kontakt z zadającą pytania dziennikarką, co ciekawe drugi producent formalnie zakończył działalność w Polsce;
Po V- jest coraz więcej informacji o technologii szczepionek przygotowywanych jako tabletki, a biorąc pod uwagę nieco ponad 50% wyszczepienie populacji w Polsce podrzucenie kukułczego jaja w postaci tabletek podanych wszystkim Polakom to kuszący pomysł.
Dużo więcej pytań na które nie ma odpowiedzi w wywiadzie poniżej: