Prawdopodobne warunki nieprawdopodobieństwa
Dawkins podejmuje też problem zasady antropicznej zarówno w wymiarze planetarnym jak i kosmicznym. Przekonuje, że nagromadzenie „warunków sprzyjających powstaniu życia” wprawdzie zadziwia, ale nie należy od razu interpretować tego jako argumentu na rzecz kreacjonizmu.
Prześledźmy jednak te „wyjątkowo szczęśliwe” etapy wskazane przez autora książki po kolei i od początku.
Przede wszystkim, absolutnym (znanym nam) warunkiem by powstało jest konieczność pojawienia się wody w stanie płynnym. Od wody bowiem, a raczej tego co się w niej stało, zaczyna się proces ewolucji, który krok po kroku, doprowadził nas do dzisiejszych form życia biologicznego i ludzkiego. Jak jednak doszło do tego, że na planecie Ziemia w układzie Słonecznym mogła powstać woda? I tu Dawkins dość skrupulatnie wylicza konieczne warunki:
- Wokół typowej gwiazdy Wszechświata takiej jak nasze Słońce, istnieje obszar zwany „sferą Złotowłosej”, czyli takie miejsce w przestrzeni gdzie nie jest za gorąco i nie jest za zimno – tak w sam raz, aby warunki były takie by mogła pojawić się woda w stanie płynnym. Taki margines w przestrzeni planetarnej nie jest zbyt szeroki!
- Planeta przyjazna dla życia musi mieć „z grubsza” kulistą orbitę. Najlepiej eliptyczną jak nasza Ziemia.
- Prawa fizyki muszą być takie, by mogło powstać biologiczne życie, gdyby bowiem prawa fizyki różniły się minimalnie to powstanie życia byłoby absolutnie niemożliwe
- Konieczne jest istnienie tzw. sześciu liczb Reesa[41] – gdyby te stałe były choć odrobinę inne nie było by wodoru, reakcji wodorowych, helu itp. – nie byłoby chemii, nie byłoby pierwiastków cięższych, a w konsekwencji życia.
- Obecność w układzie planetarnym tak dużej planety jak Jowisz powoduje, iż „przechwytuje” on zdecydowaną większą asteroid krążących w kosmosie, które mogłyby zagrozić naszej planecie.
- Nasz księżyc jako jedyny satelita Ziemi stabilizuje oś obrotu planety.
- Nasze słońce nie jest gwiazdą podwójną (co w kosmosie zdarza się dość często), to bowiem wprowadzałoby chaos w oś planety i ewolucja byłaby niemożliwa.
- Dla powstania DNA potrzeba wody w stanie płynnym
- DNA jest czymś absolutnie genialnym, jego powstanie najpierw w formie prostszej RNA i możliwość dziedziczenia molekuły genetycznej, z możliwością jednoczesnych zmian, „uruchamia” proces ewolucyjny. DNA jest jednak molekułą tak złożoną, że jego powstanie jest bardzo skomplikowane, tak trudne, że nie udało się jeszcze go stworzyć laboratoryjnie.[42]
- Powstanie komórki eukariotycznej
- Narodziny świadomości – zdarzenie o znikomym prawdopodobieństwie
Mimo jednak, iż dobór naturalny kierowany ewolucyjnie jest takim wspaniałym panaceum na wszystko, Dawkins delikatnie przyznaje każdy z kawałków doboru „nadal”(!) odwołuje się do zdarzeń mało prawdopodobnych, ale już nie niemożliwych. „Kiedy seria mało prawdopodobnych zdarzeń następuje po sobie, łączny efekt oczywiście pozostaje nieprawdopodobny i pozostaje poza zasięgiem naukowego wyjaśnienia”[43] – co za genialne zdanie!
A zatem szansa na powstanie życia jest jednak – przyznaje sam autor – znikoma. To od „przypadku” – jednego na miliard przy dobrych rachunkach, zależało to, że powstało życie na ziemi.[44] Ale autor z rozbrajająca szczerością przyznaje – potrzeba „nieco szczęścia” by zadziałała antopiczna reguła! – „mamy więcej szczęścia niż intuicyjnie zgodzilibyśmy się zaakceptować”[45]
Dlaczego jednak mogło, po zaistnieniu dogodnych warunków, powstać DNA, mimo iż to proces tak trudny, że aż wręcz nieprawdopodobny – bo tu, jak mówi Dawkins – działa „magia” wielkich liczb. Autor podaje szacunki (odnośnie szczegółów odsyła do swojej wcześniejszej książki Ślepy zegarmistrz[46]): w naszej galaktyce jest od miliarda do trzydziestu miliardów planet (spory rozrzut), we wszechświecie jest około stu miliardów galaktyk. Odejmijmy jednak kilka zer, mówi biolog (a co!), a i tak zostanie ponad miliard miliardów planet. Teraz przyjmijmy, że możliwość powstania czegoś na kształt DNA to rzeczywiście zdarzenie na pograniczu nieprawdopodobieństwa – może się zdarzyć raz na miliard, czyli na miliardzie planet. Szansa jest jak jedna miliardowa (0, 000 000 001 czyli 10ֿ9). Nie szkodzi, że tak mało! Dawkins mówi „nawet jeśli szansa na spontaniczne powstanie życia jest tak mała to i tak mogło się zdarzyć na miliardzie planet”[47] (no bo jest ich w wyliczeniach Dawkinsa miliard miliardów). Aby jednak jeszcze naukowo uzasadnić swoje rozważania autor funduje nam kilka hipotez na temat samego wszechświata – mówi o multiuniwersum, megawersum, o teorii (zupełnie hipotetycznej) rozszerzania się i kurczenia wszechświata – wybuch-ekspansja-kurczenie się-kolaps – jako rodzaju kosmicznego wahadła. Powołuje się na „jakąś teorię” wielu wszechświatów, według której przypuszczalnie wszechświaty mogą przetrwać, rozmnażać się (!), ewoluować (s. 206-209). Angielski biolog przy okazji zaznacza, że bardzo żałuje, iż w fizyce nie ma zastosowania darwinowska teoria ewolucji. W fizyce wszechświata pojawia się bowiem wiele niezbędnych stałych, których pochodzenia nie da się wyjaśnić, są one zaś tak precyzyjne i niezbędne, że bez nich, podstawowe dla funkcjonowania naszego świata zjawiska, byłyby absolutnie niemożliwe.[48]