Chodzi rzecz jasna o hybrydową wojnę na naszej wschodniej granicy.
A raczej o to co się dzieje w propagandzie moskiewskiej i berlińskiej i w tychże służbach w związku z kryzysem na tejże granicy? A jest to zjawisko, co się zowie. Odnoszę się tylko do tego …. donosu z RTVI Novosti.
Od 10 minuty 44 sekundy tych wiadomości słyszymy dziennikarza (facet ogolony na łyso z brodą), który nagrywa swój komentarz w autobusie przeznaczonym dla dziennikarzy, wprost z granicy polsko-białoruskiej. Donosi on tam, że głównym zarzutem wobec polskiego rządu w Unii jest fakt, że przymusza osoby rozpaczliwie chcące wyrwać się do lepszego świata by wracały z powrotem na Białoruś albo i nawet do piekła, z którego przyleciały. Jego wypowiedź jest oczywiście skoordynowana z wcześniejszą wypowiedzią jakiegoś Niemca, który tuż przed nim głosi, że Łukaszenka jest tyranem, bo za pomocą grupki ludzi tyranizuje cały kontynent, ale rząd polski też jest bandycki, bo nie dopuszcza organizacji humanitarnych do strefy stanu wyjątkowego a tu zaraz zaczną ludzie umierać z głodu i z zimna. Skorelowanie tych dwu wypowiedzi to majstersztyk w stylu moskiewskim. …
To co słyszymy w dwu krótkich i jakże dramatycznych i razem humanitarnych wypowiedziach to głodne kawałki, to najnowszy pomysł propagandystów GRU w Moskwie i agentury GRU w Berlinie: pomieszać pojęcia czyli wmawiać że polityczni uchodźcy są tym samym co imigranci za kasą. Prawo UE rozróżnia te dwie katogorie. Nie wiem czy naprawdę ktoś w Niemczech zgłasza takie oskarżenia wobec Polski, ale jeśli tak to znaczy, że czyta cyrylicę, bo te argumenty, czyli pomieszanie pojęć, pojawiły się najpierw w prasie moskiewskiej. Jest to pomieszanie odległych od siebie pojęć w czystym stylu huamnistycznym (florencko-weneckim), bo unijny zakaz zawracania (z powrotem za granicę osób które z rozpaczliwym wysiłkiem przeszły tę granicę) dotyczy uchodźców/uciekinierów przed politycznym terrorem a nie imigrantów za kasą. Na naszej wschodniej granicy mamy do czynienie z przepychaniem ludzi o motywacjach wybitnie ekonomicznych. Są oczywiście wyjątki. Są tam uchodźcy polityczni, ale nie uciekający przed terrorem, tylko wręcz przeciwnie, potencjalnie zdolni do akcji terrorystycznych, czyli ci, którzy są tam służbowo, często o podejrzanej prowenincji, ze zdjęciami z ruskiego wojska, notowani jako przestępcy a nawet pedofile.
Może się mylę, ale to wygląda na koordynację akcji białoruskiej KGB, moskiewskiej GRU i jakiejś pro-moskiewskiej frakcji w berlińskiej BND, jakaś 'Birgade Rosse’ frakcja 'Wir-Lieben-Gazprom’. Po prostu jeśli wprowadzenie aktywistów i służbistów berlińskich do tej prakliatoj/verfluchte Polski nie wyjdzie, znowu wygra elektorat PiS. A p. Tuskowi trzeba będzie załatwić jakieś dożywocie w domu opieki społecznej na przedmieściach Berlina. No bo przecież nie w Nadrenii. To chyba jest jasne. Nicht war? Da, mai daragije, ocziewidna niewierajatna.
na podstawie: Przed 11 11 gorączka w propagandzie moskiewskiej (i promoskiewskiej) czyli P. Bedryczko ma rację (szkolanawigatorow.pl)